wtorek, 19 maja 2020

Nie płaczę po radiowej TRÓJCE

Prof. Bartoszewski nazwany w Trójce "bydlakiem", bez reakcji ...Nie uroniłem nawet kropli łzy po radiowej Trójce. Nigdy nie słuchałem publicznych rozgłośni ani nie oglądałem TVP. Zarówno podczas rządów Platformy czy obecnie PiSu. Bo co się właściwie stało? Partyjni aparatczycy demolują kolejny symbol Polski. A gdzie byli Ci wszyscy krzykacze, gdy PiS zdemolował cały ustrój?

Łamanie konstytucji? A co tam! Ograniczanie praw obywatelskim? A co tam! Wspieranie nienawiści w kraju? A co tam! Usunięcie piosenki z LP? Hur dur rewolucja. "Trochę" to żenujące, ale cóż, dobre, że chociaż teraz tym najbardziej zaślepionym ignorantom otwierają się oczy. I prosze mnie źle nie zrozumieć. Oczywiście jak najbardziej potępiam cenzurowanie piosenki mimo, że jest przaśna, prosta, a teledysk przyprawia o ból oczu. Jestem tylko zaskoczony całym tym płaczem po Trójce, po Kaziku. Nie ukrywam, że zdziwienie to może się brać z niezrozumienia czy zmiany pokoleniowej. Ja i młodsi ode mnie nie potrzebujemy już żadnych list przebojów. Mamy YouTube, Spotify, gdzie naprawdę możemy słuchać tego co lubimy, szukać alternatywnej, wartościowej muzyki albo przaśnych melodyjek jak ta Kazika, który nomen omen jeszcze chwilę temu mówił, że w Państwie PiS nie ma problemu z wolnością i jemu się żyje dobrze. 

Cenzurę mamy na co dzień, taką społeczną i dlatego gdy patrzę na wydarzenia z ostatnich dni, robię to z politowaniem. Ilu z nas boi się przyznać, że nie obchodzi świąt, że koncepcja Boga i wiary jest obca? Ilu z nas obawia się podejmować krytykę decyzji naszego szefa? Ilu z nas boi się powiedzieć, że nie chce mieć dziecka, że nie chce brać ślubu? Takich podobnych sytuacji można by wymieniać bez liku. To także cenzura, ale czuję, że niestety akceptowalna. Nadal mnie irytuje to, dlaczego dopiero usunięcie zwykłej piosenki w wielu spowodowało otwarcie oczu na rządy PiS. 

Jednego jestem pewien, za mediami publicznymi płakać nie będę. Telewizja i radio są skazane na marginalizację przez rozpowszechnianie internetu. Staram się zrozumieć starsze roczniki podchodzące do tradycji z nabożnością, ale bez względu na to ile mamy lat, powinniśmy być świadomi, że świat się zmienia. Przecież portale, z których korzystamy dziś, za dekadę czy dwie mogą przestać istnieć na skutek powstania czegoś nowego. To nie powód do płaczu. 

sobota, 28 marca 2020

Na wybory MARSZ! Albo oddajesz PiSowi Polskę na lata

Wybory prezydenckie 2020 w cieniu koronawirusa. PKW wydała stanowczy komunikatDosyć czułych słówek i poprawności. Czas wylać kubeł zimnej wody na Wasze głowy. Tak, wybory prezydenckie odbędą się 10 maja, bo PiS nie wprowadzi żadnego stanu nadzwyczajnego. Tak, to patologiczne z ich strony, ale przecież nie pierwszy raz pokazują, że są partią patologii. Tak, musisz iść na wybory. Bez dyskusji!


Przestań jęczeć! Przestań panikować! Oczywiście, że wybory w majowym terminie, to jawne działanie na szkodę Polski, ale to również zimna gra Kaczyńskiego. W normalnej demokracji pewnie potoczyłaby się inaczej, ale karty jakie są, każdy widzi. Ratunkiem byłaby rezygnacja wszystkich opozycyjnych kandydatów z wyścigu o fotel prezydencki, ale na taką okoliczność PiS również się przygotował. Zebrał w niewyjaśnionych okolicznościach 100 tysięcy podpisów pod kandydaturą Jakubiaka jako alternatywę dla Dudy. Poza tym łącznie wszystkich jest aż dwunastu. 

PiSu nie da się pokonać miłością i dobrocią serduszka, a obserwując walla na facebooku mam wrażenie, że niektórzy w to naprawdę wierzą. Ba! Nawet posłowie opozycji uwierzyli, że Rząd w dobie kryzysu będzie działał bardziej pojednawczo. Ile lat rządów z Nowogrodzkiej musi jeszcze minąć żebyście w końcu otworzyli oczy? Szkoda, że na opozycji nie ma Franka Underwooda. Osoba o takim stylu byłaby godna do bezpośredniej walki z Kaczyńskim. Obecnie Koalicja Obywatelska atakuje Lewicę z PSLem i na odwrót. Żałosne zachowanie. 

Posłowie i Senatorowie powinni normalnie obradować w Parlamencie. Powinni przejść badanie na temperaturę i ankietę. Zamiast tego pozwolono na głosowanie online, na które system nie jest gotowy, po ilości błędów jakie się pojawiły. Lewica niestety wzbudziła bezsensowną panikę. KO wcale nie lepsza. Odrzuciła poprawki PiSu dotyczące zmian w Kodeksie Wyborczym, ale całą ustawę już poparła, tłumacząc się dobrem przedsiębiorców. Dziwne, bo wszystkie kluby opozycyjne odrzuciły wszystko(nawet Konfederacja, która jest chyba najbardziej proprzedsiębiorcza), ale Koalicja oczywiście musiała na złość Mamie odmrozić sobie uszy. A Tarcza Antykryzysowa wcale nie jest czymś pomocnym.Co ona oznacza w praktyce? Obniżkę pensji, ograniczenie praw pracowników, śmieciówki będą bardziej śmieciowe, a te rzekome pieniądze, które miałyby trafić do przedsiębiorców i tak na koniec wpłyną do banków czy państwowych instytucji zamiast do osób(przedsiębiorców i pracowników), którzy ich naprawdę potrzebują.

To całe bezjajedztwo(termin użyty ostatnio przez Hołownię) jest bardzo irytujące. Szczyt pandemii będzie w Polsce w połowie kwietnia, czyli w okresie świąt. Panika jaka została wszczepiona w nasze społeczeństwo również nie pomaga. Już kilka razy poruszałem te kwestie w moich postach. Płonęła Amazonia, Płonęła Australia, na morzach strzelają do imigrantów, na Bliskim Wschodzie zabijają się, niszczą zabytki kolebki cywilizacji, smog w Polsce zabija ponad 40 tysięcy ludzi i nic. I cisza. A jak ktoś odważy o tym wspomnieć, to jest zalewany hejtem. Ale jak 1500 osób zachoruje na nową odmianę grypy, na którą umrze 16, to już jest wielki pisk, afera, zgrzytanie zębami, płacze i lamenty do Matki Boskiej. Czysta pieprzona hipokryzja. ŻENADA. 

Wybory samorządowe we Francji odbyły się podczas epidemii. To wywołało oczywiście wzrost zachorowań. Prezydent odwołał drugą turę. Wiemy czym mogą się skończyć wybory 10 maj au nas w Polsce, ale niestety one się odbędą. Nie jestem ich zwolennikiem, bo nie tylko wszyscy kandydaci powinni mieć równe szanse w walce o najwyższe stanowisko w kraju, ale również my wyborcy mamy przecież prawo do udziału w kampanii. Do przyjścia na wiec, zadaniu pytań, wzięcia udziału w organizowanym wydarzeniu. PiS lubi gwałcić prawo, to chyba ich taki fetysz, zboczeńcy. Mieliśmy już wiele przykładów na to. Jednak 10 maja musimy się przemóc. Zostając tego dnia w domu, zaprzepaszczacie pięcioletnią walkę o normalność. Chodziliśmy tłumnie na protesty i co teraz wszystko na nic? Kolejne 5 lat Dudy w fotelu Prezydenta, to dorżnięcie sędziów, potem zapewne dziennikarzy, przejęcie Senatu. Dalsze wspieranie faszyzmu i katopatologii. Ojczyzna wzywa. To jest ten czas, ten moment, w którym trzeba odstawić ciepłe mleczko i iść na ostatnią bitwę w tej wojnie. PiS może wprowadzić Stan Klęski po wyborach jeśli wygra Duda. Wtedy z naszych praw niewiele zostanie. Pod byle pretekstem, bez sądu będą nas aresztować na trzy miesiące, będą wprowadzać swoje jeszcze mocniejsze pomysły, głos mediów zamilknie… Zanim znów będziecie krzyczeć żeby nie iść na wybory, zastanówcie się czy Polska w jakiej się obudzimy po 10 maja, będzie tą Polską, w której dalej będziecie chcieli żyć. 

Są jeszcze iluzoryczne szanse, by odwieźć PiS od pomysłu z wyborami 10 maja. Senat może opóźnić procedowanie zmian w kodeksie wyborczym, a samorządy mogą odmówić udostępnienia lokali wyborczych oraz spisu ludności. My sami zaś możemy się nie zgłaszać do Obwodowych komisji, a sędziowie nie uczestniczyć w Okręgowych. 

wtorek, 17 grudnia 2019

"PATOINTELIGENCJA" ZAJEBISTY UTWÓR KU CHWALE PRAWDY

To Wy rodzice jesteście temu winni! To Wy nauczyciele jesteście temu winni! To Wy politycy jesteście temu winni! Zrzućcie świętoszkowate maski wstrętnych hipokrytów i bijcie się mocno we własne piersi! A następnie włączcie replay...


O nowym numerze Maty, warszawskiego rapera Michała Matczaka mówi się dużo, niekoniecznie mądrze. Oczywiście swoje święte oburzenie ogłaszają prawicowi politycy i patocelebryci w tym Krystyna Pawłowicz, Magdalena Ogórek czy Jarosław Jakimowicz. 

Rap nie jest moim światem. Poza kilkoma wyjątkami, zawsze kojarzył mi się z ludźmi, którzy nie radzą sobie ze swoim życiem i obwiniają o to wszystkich wokół, ale nie siebie. Poza tym prostackie prawdy życiowe skutecznie obrzydziły mi tę muzykę. Jednak 52 Dębiec, Miuosh  Taco czy teraz Mata są tymi, dla których z przyjemnością robię odstępstwo od reguły. 
W końcu ktoś dosadnie złamał społeczne tabu, no bo jak to, uczniowie renomowanych szkół ćpają, pieprzą się po toaletach na mieście, piją na lekcjach? Mnie żaden wers tego tekstu nie szokuje. Być może dlatego, że kończyłem szkołę w mijającej dekadzie. Ale czy ‘kiedyś było lepiej’? W komentarzach pod artykułami czy wpisami na Facebooku czytałem ‘bawiono’ się 20, 30 lat temu. Wcale nie było bardziej soft. 

Patologia jest nie tylko w (stereotypowych) dysfunkcyjnych rodzinach, które ledwo łączą koniec z końcem gdzieś na dalekiej prowincji. Mata otwarcie opowiada ze swojej perspektywy o patologii z bogatych rodzin zamieszkujących zamknięte osiedla. Dysfunkcje są wszędzie, a słynne warszawskie liceum, do którego chodzili główni bohaterowie “Kamieni na szaniec” jest tylko kolejnym punktem na mapie. Naiwni ludzie tworzą sobie ułudę idealnego świata. Wysyłają dzieci do renomowanych szkół, wypełniają dzień dodatkowymi zajęciami. Na urodziny i święta drogie prezenty, kasa za zawołanie, w zamian brak kontaktu, uczuć, słuchania. Tak, tak, to Wy rodzice wychowaliście tych, o których śpiewa Mata. Czerwone paski w cenie czerwonego nosa i przekrwionych oczu, to Wasza sprawka, córeczki wypinające się miejskim plenerku także. Tak, tak, to wy nauczyciele wychowaliście alkusów na lekcjach, przymykając oko na wydarzenia z Waszego podwórka. Tak, tak, to Wy politycy wychowujecie kolejne pokolenia ‘patolinteligencji’ niszcząc co roku polską szkołę. 
Są ponoć również i feministki, które oburzają się i nazywają Matę mizoginem. Oczywiście, bo dziś już nie można mówić o kobietach w inny sposób niż tylko pozytywnie? A gdyby napisał, że jego ziom z innym ziomem ruchaliby się w kiblu w Złotych Tarasach, to byłby homofobem? Niedorzeczne podejście. 

Nie będę analizował całego utworu punkt po punkcie, bo każdy to powinien zrobić indywidualnie w głębi siebie. Chciałbym tylko przyjrzeć się ostatnim wersom, w których autor opisuje, to co wg mnie jest przyczyną tych patologicznych zachowań. Sztuczne rodziny, pokazują swoją miłość gdy tak należy. Bez żadnych głębokich relacji. Instagramowe życie, instagramowe związki. To wszystko jest wyrazem buntu i szukaniem jakiegoś sensu, częstokroć wołaniem o pomoc do rodziców, by zauważyli problem gdy wychylą nos znad najnowszego macbooka z raportem w exelu. Często to również odpłacanie rodzicom za brak ich obecności i wykorzystywaniem ich pozycji do granic. 

Muzyka bardzo przypadła mi do gustu, tekst także. Nie wzbudził we mnie żadnego zszokowania, ani oburzenia. Jak pisał Dostojewski prawdziwa sztuka zawsze jest współczesna. Opisał pewien istniejący schemat. Nie żebym pałał jakimś dużym szacunkiem czy litością do opisanych bohaterów bowiem gdy spotkasz na swojej drodzę córeczkę bądź syneczka z przedstawionej tu patointeligencji, musisz szybko pokazać gdzie jest ich miejsce, bo inaczej cię zadziobią.

niedziela, 8 grudnia 2019

Olga Tokarczuk: Stoimy u progu rewolucji

Olga TokarczukPrzeczytałem i obejrzałem mowę noblowską naszej noblistki Olgi Tokarczuk. Poczułem, że mam do czynienia ze współczesną wieszczką. Trafnie zdiagnozowała otaczający nas świat, opowiadając jednocześnie co może nas czekać w najbliższej przyszłości. Czas porzucić podziały w literaturze, odrzucić konsumpcyjny styl życiu narzucony przez bezwzględny kapitalizm. Musimy zwrócić się ku fundamentom naszego istnienia, naturze, emocjom i duszy.


Rozmowa małej Olgi ze swoją matką o tęsknocie, uderzyła mnie najbardziej. Jest na wskroś metafizyczna i piękna. Otóż przyszła pisarka zapytała mamy dlaczego miała smutna minę na zdjęciu. Ta jej odpowiedziała, że z tęsknoty za nią. Olga zadała kolejne pytanie, jak można tęsknić za kimś, kogo jeszcze nie ma? Przecież tęsknota pojawia się zwykle wówczas gdy kogoś stracimy. Mam odpowiedziała, że jeśli za kimś się tęskni, to ta osoba już jest. 
Ja to odnoszę do tęsknoty w ogóle. Czy oddając się światu naszych marzeń, nie tęsknimy za tym światem? Czy właśnie nie po to mówi się żeby realizować marzenia, że są one pierwszym krokiem? Przykład mamy Olgi, to potwierdza. Tęskniła za córką, której jeszcze nie miała fizycznie, ale duchowo już ją stworzyła. To jest piękne. 

Tokarczuk metaforycznie porównała świat do tkaniny, a nieustająco pracujące krosna, do naszych opowieści o tym świecie. Jaki mamy ten świat? Jak o nim mówimy? Co się w nim dzieje? Zachodzące zmiany, sprawiają powszechną obawę przed jutrem. Przerażają nas, nie potrafimy ich nazywać. Ich skala nas przerasta. Brakuje nam słów. Gdy tracimy zdolność do  tłumaczenia rzeczywistości, wyjaśniania zawiłości zjawisk, wówczas powracają stare opowieści. Żeby to zobrazować, posłużę się przykładem jakim jest zredefiniowana rodzina.  Dziś to już nie tylko mąż, żona i potomstwo. Zjawiska społeczne tj. powszechność rozwodów i akceptacja do zawierania małżeństw jednopłciowych, niska dzietność, singielstwo, wymusiły zdefiniowanie na nowo rodziny. Te zmiany zachodzą od kilku dekad, ale nadal budzą duży sprzeciw, co przekłada się na duże poparcie dla tych, którzy potrafią straszyć, kłamać, dzielić. I tu właśnie Olga Tokarczuk uważa, że brakuje nam nowych sposobów opowiadania o świecie.

Poprzez swoją mowę zadała bardzo ważne pytanie:  co dalej z literaturą? Gdzie jest na nią miejsce we współczesnym świecie? Przecież nie ma potrzeby pisać list, skoro łatwiej jest zadzwonić. Czytanie opasłych tomów książek zastąpiły seriale, a dziennik z podróży Instagram. Literatura przestaje być atrakcyjna, bo trzeba umieć czytać, skoncentrować się na tekście, przemyśleć poruszane kwestie. Według mnie dlatego cofamy się do epoki obrazków, łatwych i przyjemnych. Poza tym informacji jest tak dużo, że sam ostatnio zauważyłem problem z wyborem tych wartościowych. Po drugie, jestem głodny wiedzy, chciałbym wiedzieć więcej, więcej i więcej z różnych dziedzin. To powoduje trudność z wyborem: czego tak naprawdę potrzebuję? 
Dzielenie literatury, specjalizowanie się pisarzy w poszczególnych gatunkach literackich, to kolejne przyczyny, które szkodzą - tak uważa nasza Noblistka. Narzucone cechy gatunkowe, według których segreguje się dzieła literackie spowodowały, że sami pisarze zrezygnowali ze swojej wolności pisania i podobnie jak w fabryce czekolady, tworzą zgodnie ze schematem, dając podobne rezultaty. Tokarczuk podsumowuje: ich przewidywalność uważana jest za cnotę, ich banalność za osiągnięcie.
To wszystko jest wynikiem komercjalizacji, urynkowieniu. Przyznajcie sami, czy nie macie też tak, że po rozpoczęciu czytania znacie finał? Wszystko jest według wzoru. Jak w polskiej szkole, w której uczy się nas schematów. Wszelkie miraże gatunkowe sprawiają problemy krytykom. Rację ma Katarzyna Bonda, która w jednym z wywiadów powiedziała, że pisanie ‘czystego’ kryminału nie jest fascynujące, dlatego miesza go z powieścią psychologiczną. Wówczas nic nie jest oczywiste, a czytelnicy muszą nieco bardziej wysilić swoje komórki. 

W swojej mowie noblowskiej Tokarczuk poruszyła tak wiele ważnych kwestii, że nie jestem w stanie się do nich tak szybko odnieść. Zapewne będę ją analizował przez najbliższe dni i odpowiadał sobie na zadane pytania. To, co mnie jeszcze bardzo zaciekawiło, to przyszłość jaką wieszczy nasza Noblistka. 
Postuluje odrzucenie podziału literatury na narodowe i gatunkowe, bo wszystkie dzieła są dobrem wspólnym ludzkości. Stoimy u progu rewolucji, bowiem naszych odczuć nie musimy i coraz rzadziej wyrażamy za pomocą słowa pisanego, a zwracamy się ku obrazkom. Czas na nową powieść, która umiałaby się zdystansować od udeptanego oczywistego i banalnego centrum „powszechnie podzielanych opinii” i potrafiła spojrzeć na sprawy eks-centrycznie, spoza centrum. Sam jestem zdania, że w naszych czasach (powiedziałbym już rewolucyjnych) trzeba opowiedzieć się po którejś ze stron. To czasy burzy i naporu wymagają od nas odwagi. To widać na scenie politycznej, w parlamentach państw europejskich, a nawet samym europarlamnecie. Centrum traci, bo jest miałkie, nijakie, pozbawione przyszłościowej, konkretnej narracji. 
Literatura jest wolnym polem do wyrażania emocji, nie może być brana w zasieki poprawności i schematów. Ma burzyć i tworzyć nowe. Tokarczuk uważa, że tworzenie powieści, to ożywianie świata, natomiast artysta daje przedsmak tego co może zaistnieć. Pcha świat do rozwoju, właśnie poprzez przyrodzoną wolność. 

Pełny tekst znajdziecie TUTAJ

wtorek, 25 czerwca 2019

RZĄD NA BARKACH SINGLI PROMUJE DZIECIORÓBSTWO


Głupie i patologiczne pomysły, to domena obecnego Rządu. Ze względu na bardzo słabą efektywność programu 500+, władza chce nie tyle zachęcić, co zmusić społeczeństwo do rozmnażania. Czy ktoś zatrzyma tę karuzelę absurdu?





Tzw. bykowe byłoby już ponad trzydziestą podnoszoną/wprowadzaną opłatą autorstwa PiS. Program 500+ ledwo przędzie-nie widać szumnie zapowiadanego przyrostu naturalnego, dlatego zamiast zachęcać, rząd będzie zmuszał obywateli do posiadania dziecka. Brzmi absurdalnie?

Koniec laby! Musimy wracać z Majorek, Wysp Kanaryjskich, Erazmusów. Porzucić wszelkie dobra. Opuścić krainę miodem i mlekiem płynącą. Przecież nasze życie singli, to niekończąca się sielanka, a portfele puchną od kart do kolejnych kont bankowych z grubym hajsem w obcych walutach. Czas brudzić ręce w obsranym pampersie ku chwale Ojczyzny. Tego chce partia. Tego chce WÓDZ NACZLENY.

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji po publikacjach medialnych wydało oświadczenie, że to tylko pewna koncepcja, jedna z wielu możliwości na ratowanie systemu ubezpieczeń społecznych. Nagonka medialna zmusiła do wycofania się raczkiem z tego durnego pomysłu przed wyborami. Jestem jednak pewien, że temat wróci w nowej kadencji, kiedy to PiS znowu wygra.
Obóz rządzący na przysłowiowego fioła na punkcie rodziny. Wręcz próbuje stworzyć jakiś mit polskiej rodziny, wynieść go na piedestał. Stworzyli sobie ułudę, że dzięki temu będzie lepiej. Kijem chcą cofnąć Wisłę. Co się jednak okazuje?

Polska jest w czołówce państw europejskich w wydatkach społecznych, w tym na programy prorodzinne. Wyprzedzają nas jedynie Estonia i Luksemburg. Ale co z tego? Samo dawanie pieniędzy nie spowoduje baby boom'u. To logiczne, ale nie dla polityków. Doszli więc do wniosku, że jeśli obywatele nie chcą dobrowolnie się rozmnażać, to zostaną do tego zmuszeni.
Do opustoszałych stajni w Janowie Podlaskim Policja Rodzinna będzie zwozić bezdzietne kobiety i bezdzietnych mężczyzn. Zamkną nas w klatkach i pod kontrolą urzędnika oraz (ależ oczywiście!) księdza(ten wyraz pisałem bardzo długo, nie chciał przejść mi przez palce na klawiaturze) każą nam się zbiorczo kopulować. Mocniej, głośniej, więcej. Byleby komórki się łączyły. Taki narodowy program Sex+.

Co trzeba będzie spełnić żeby się załapać? W sumie nic. Nie ważne czy jesteś emocjonalnie i intelektualnie gotowy na rodzicielstwo, czy masz warunki bytowe umożliwiające założenie rodziny. Czy wraz z drugą połówką tworzycie zgrany udany związek bez dysfunkcji. To są drobnostki, którymi rząd nie będzie się przejmował. Naszym celem ma być masowe zapładnianie i rodzenie. Koniec.
Na chwilę uwagi zasługuje jeszcze jeden szkopuł. W Europie Zachodniej programy prorodzinne również nie przynoszą oczekiwanych rezultatów. Może po prostu w XXI wieku ludzie zdali sobie sprawę, że w życiu oprócz posiadania dzieci są jeszcze inne możliwości na realizację życia? Albo warunki finansowe nie pozwalają na to. Pokolenie 20-29 latków w całej Europie ma problemy z usamodzielnieniem się. Nie dziwmy się gdy nadal umowa zlecenie jest jeszcze traktowana jako luksus podarowany od pracodawcy...

W Polsce masowe rozmnażanie ma przedłużyć życie systemowi emerytalnemu, który już od dawien dawna kładzie się do trumny, ale nie wie jeszcze, którą wybrać. Przez brak rąk do pracy nie czym zasypywać dziurę budżetową w ZUSie. Rządowi nie po drodze jest wprowadzenie ułatwienia rejestracji imigrantów zarobkowych z Europy Wschodniej. Ponadto poza rynkiem pracy jest 5 mln Polaków w wieku produkcyjnym zdolnych do działalności zawodowej. Nie, nie-ich nie wlicza się do poziomu bezrobocia.
Rząd również zapomina, że postępująca automatyzacja i przewidywany zanik 1/4 zawodów w najbliższych dwóch dekadach, spowoduje zmniejszenie zapotrzebowania na ludzi. To maszyny będą wytwarzać PKB. Przed politykami stoi wyzwanie poważnej reformy ubezpieczeń społecznych. To oczywiście problem globalny, zatem dotyczący też nas.

Konserwatywne, staroświeckie, a wręcz kołtuńskie spojrzenie na rodzinę skutkuje takimi głupimi pomysłami. Zresztą w 2015 roku z podobnym wyskoczyła Platforma Obywatelska. Na szczęście nie miała okazji wcielić tego w życie. PiS natomiast chce się wzorować na Niemcach. Tak, na tych złych sąsiadach, co wysysają z naszej pięknej Polski wszystko co dobre. Szkoda, że tak ochoczo ekipa Premiera Morawieckiego nie naśladuje Niemiec np. w polityce klimatycznej...

Zastanawia mnie jeszcze jeden fakt. A co z gejami i lesbijkami? Czy LGBT+ będzie zwolnienie z tego podatku, a może jednak wzorem Wielkiej Brytanii w końcu wprowadzona zostanie adopcja dzieci? Chociaż wg danych statystycznych u nas 50 tysięcy dzieci wychowuje się w rodzinach jednopłciowych, więc nie tak źle.
Osoby z problemami z zajściem w ciąże oczywiście zostaną same, bo przecież in vitro jest niezgodne z nauką(czym?!) Kościoła Katolickiego... Taka to jest pokrętna logika.
Nieważna jest też przyszłość tych potencjalnych dzieci. Dostęp do lekarzy jaki jest, każdy widzi. Psychiatria dziecięca w sumie nie istnieje. W szkole uczą starych nieżyciowych bzdur. Miejsc w żłobkach i przedszkolach nie ma.Mieszkań z rządowego programu wybudowano raptem tysiąc, a miały być setki tysięcy. Dla rządu liczy się tylko statystyka, exelki żeby formułki się zgadzały i stan konta w ZUSie.

Reasumując mam nadzieję, że takie bzdury były tylko wstawką medialną, a nie rzeczywistym pomysłem. Mam dosyć patrzenia na panoszące się w komunikacji miejskiej, w sklepach, internecie typowe madki, przedstawicielki kobiet(o zgrozo całej ich rzeszy!), których jedyną ambicją było złapanie chłopa na bąbelka i żerowanie na jego oraz MOJEJ kasie! Ten sort trzeba zwalczać, bo stanowi poważne zagrożenie dla już urodzonych dzieci. Intelektualne pustkowie połączone z roszczeniowością typu dej mi mam horom curkie, działa na mnie jak płachta na byka.
Dziecko to nie jest samochód czy dom, na które jeśli nie masz pieniędzy, bierzesz kredyt. Jeśli chcesz mieć potomka, masz mieć również warunki umysłowe i finansowe aby nie wyciągać tłuściutkich paluszków po pieniądze od Państwa, które mi zabiera i nie daje niczego w zamian.
Pracuję, studiuję, mieszkam w Warszawie i co mam w zamian? NIC. No dobra, przesadziłem. Jestem jednym z tych nielicznych szczęśliwców posiadających umowę o pracę... 
Poza tym gdyby nie prywatna opieka zdrowotna, na wizytę u specjalisty czekałbym pół roku. Nie stać mnie, by wynająć samemu mieszkanie, bo ten cudowny rząd nie potrafi walczyć ze sztucznym zawyżaniem cen najmu, który jest jednym z najwyższych w Europie. Zniżki na komunikację skończą mi się za miesiąc, ceny podstawowych artykułów spożywczych szybują w górę, by niedługo przebić PKiN.
W zamian co mają narodowe, polskie rodziny, którym jeszcze mało?
Becikowe, 500+, karta dużej rodziny, 300+ na książki do szkoły, wyprawki, zasiłki wychowawcze, płatne, długie urlopy, zwolnienia z podatków etc. etc....

Każdy jest przede wszystkim indywiduum. Jeśli chcesz być żywym inkubatorem, twój wybór, ale nie każ mi ponosić za to konsekwencji. DOŚĆ!


Źr.:

  1. https://bezprawnik.pl/bykowe-podatek-od-bycia-singlem/
  2. https://www.bankier.pl/wiadomosc/Bykowe-w-Polsce-juz-mamy-Mity-na-temat-bezdzietnych-7695508.html
  3. https://www.money.pl/gospodarka/podatek-bykowy-juz-mamy-choc-odwrotny-teraz-moze-byc-podwojony-6395404043028609a.html
  4. https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/rynek/1797920,1,bykowe-albo-dzieci-po-co-nam-ten-nowy-stary-podatek.read
  5. https://www.gov.pl/web/rodzina/wydatki-na-swiadczenia-rodzinne-w-unii-europejskiej-polska-na-podium
  6. https://dziecisawazne.pl/teczowe-rodziny-w-polsce/